DZIEWULE 1441
 
Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B.

Dziewule lat 60-70 XX w. - świat mojego dzieciństwa...

I.

Urodziłem się na początku lat 60-tych XX w Dziewulach. Tu spędziłem swoje dzieciństwo i młodość. Bardzo bliski kontakt z naturą oraz ciężka praca w polu od wczesnego dzieciństwa ukształtowały mnie na całe życie.

Moje pokolenie, chyba jako jedno z ostatnich, miało jeszcze przyjemność pasienia krów. Do dziś nie mogę zapomnieć smaku pieczonych w ognisku kartofli czy dźwięku trąby pasterskiej zrobionej z kory olszy lub wierzby. Zrobienie takiej trąby to była nie lada sztuka. W jej „tajniki” wprowadzili nas starsi koledzy. Oni zresztą też opanowali te umiejętność od swoich starszych kolegów… I tak to szło od wieków, z pokolenia na pokolenie...

Najpierw trzeba było na grubej gałęzi naciąć spiralnie korę, potem delikatnie ją zsunąć i zwinąć w rurkę z jednym szerokim i drugim wąskim końcem. „Instrument” przed samoczynnym rozwijaniem się zabezpieczało się cieniutkim patykiem, którym przetykało się prostopadle obie ścianki szerszego końca trąbki. W węższy koniec trąbki wkładało się tzw. „piszczałkę”. Im głośniejsze „pierdzenie” wydawała trąbka, tym większa była nasza „pasterska” radość…

Zdjęcia: Krzysztof Butryn

Dokładną instrukcję wykonania trąbki pasterskiej można znaleźć na stronie poświęconej muzyce tradycyjnej okolic Janowa Lubelskiego, skąd zaczerpnąłem także powyższe zdjęcia: www.pracownia.sukabilgorajska.pl

Pamiętam, jak babcia przygotowywała dwojaki z obiadem dla dziadka, który cały dzień pracował w polu. W jednym garczku były parujące jeszcze kartofle, a w drugim barszcz. Niosłem to bardzo ostrożnie, by nic nie uronić. Kochałem dziadka i wiedziałem, że robi coś niezwykle ważnego - orze ziemię. Miałem wtedy jakieś 5-6 lat…

Ale chyba najbardziej niezwykłe i czarujące były dla mnie zimowe wieczory. Do dziadka Józefa (ur. 1900 r.) przychodzili w tygodniu jego bracia cioteczni, Józef i Stanisław Świderscy. Żeby pograć w karty i powspominać historie przeżyte osobiście i te najdawniejsze zasłyszane z przekazów rodzinnych. Układałem się wtedy na łóżku, na sienniku wypchanym słomą i cały zamieniałem się w słuch...


Mój dziadek Józef Boczek jako kilkunastoletni młodzieniec ze swoją matką Bronisławą (ze Świderskich),

Lubiłem zwłaszcza opowieści o wojnie polsko – bolszewickiej z 1920 r. Dziadek brał w niej udział. Miał dużo szczęścia. Kule kilka razy dziurawiły mu hełm na głowie. Za każdym razem kończyło się jednak tylko na siniakach. Na tę okoliczność koledzy nadali mu przezwisko: Boczek-Sito. Pod Kijowem dostali się do niewoli. Sowieci ustawili ich w rzędzie i kazali wyciągnąć ręce przed siebie. Kto miał delikatne, inteligenckie dłonie - do rozstrzelania. Dziadek był chłopem pańszczyźnianym z dziada pradziada. [Boczkowie to włościanie od wieków zamieszkujący Dziewule. Pierwsza wzmianka wiąże ich z tą wsią w XVII w. Rejestr poborowy z 1673 r.: Dziewule: ... laboriosus (ciężko pracujący -  chłop) Jan Boczek z żoną…].

Zamknęli ich w kilku w drewnianym spichlerzu ustawionym na dużych kamieniach. Podłoga była zawieszona nad ziemią. W nocy, gdy strażnik zasnął, wymontowali kilka desek z podłogi i wydostali się na zewnątrz. Głównym inicjatorem akcji był jeden z kolegów żołnierzy, żyd. Potem głodni, obdarci i wynędzniali przez wiele tygodni przedzierali się do Polski. Byli tak oblezieni przez robactwo, że czochrali się aż do krwi o przydrożne drzewa...

Radość z powrotu do Dziewul była nie do opisania.

Mój drugi dziadek, ojciec mojej mamy, Mieczysław Borkowski ze wsi Gołowierzchy (ur. 1910 r.) opowiedział mi kiedyś historię o 21 letnim powstańcu styczniowym ze wsi Gołowierzchy, Antonim Ławeckim. Kozacy powiesili go w sierpniu 1864 r. na oczach całej wsi. Egzekucji towarzyszył powszechny płacz i zgrzytanie zębów... Było to tym bardziej dramatyczne, że Antoniego wydał mieszkaniec tej samej wsi... za garść monet. Szpieg, bo tak go nazwano, nie zdążył nawet wydać otrzymanych pieniędzy. Powstańcy powiesili go na drzewie w pobliskim lesie. Ciało zagrzebali w piasku. Zbyt płytko. Przez długi czas z ziemi wystawały czubki jego butów.

cdn.

 

powrót

Andrzej Boczek
boczeka@wp.pl

Copyright ©