Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B. |
||
1441-1933 | pradzieje | źródła XV-XX w. | 1863-1864 | 1914-1918 | 1920 | 1939-1945 | mapy | zabytki | dwór | parafia | szkoła | rody | Żydzi | życie codzienne | twórcy | wsie okoliczne | krajobrazy | strony polecane | komentarze | ostatnio dodane
|
||
Krzysztof Grodzicki z Siepietnika (północno-wschodnia część Dziewul), to nasz kolega z podstawówki. Ostatnio coraz głośniej o nim w Polsce. To za sprawą sukcesów jakie osiąga dzięki swojej twórczości artystycznej - rzeźbiarstwu. Trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że jego kariera nie jest zaskoczeniem dla kogokolwiek, kto go zna. Już w szkole było widać, że chłopak ma nieprzeciętną wyobraźnię i ... poczucie humoru. Jego szkolne rymowanki, rysunki czy postaci z plasteliny budziły nasze powszechne zainteresowanie i podziw... Już wtedy, 40 lat temu, gołym okiem było widać, że ten chłopak ma niezwykły talent... Sam o sobie w 2005 r. pisał tak: Urodziłem się 30 września 1960 roku w Siedlcach. Od najmłodszych lat zajmuję się twórczością ludową. W szkole podstawowej malowałem obrazy i pisałem wiersze. Ukończyłem Zasadniczą Szkołę Budowlaną o kierunku murarz, następnie rozpocząłem pracę jako portier. W 1982 roku ożeniłem się i przeprowadziłem do Wólki Świątkowej koło Łukowa. Założyłem gospodarstwo rolne, lecz praca na roli nie była moją pasją. Ciągnęło mnie do sztuki. W 1989 roku mój kuzyn Zbigniew Grodzicki namówił mnie, aby spróbować rzeźbić w drewnie. Okazało się, że rzeźbienie stało się moim hobby. Zrezygnowałem z malarstwa i poezji i całkowicie poświęciłem się rzeźbie. Moje prace bardzo szybko zostały zauważone przez Panią kustosz Muzeum Regionalnego w Siedlcach, Wandę Księżopolską, dzięki której były eksponowane na wystawie w Muzeum Siedleckim. Moje rzeźby zostały też wybrane do Prezentacji Regionu Mazowsze w polskim Pawilonie na Wystawie Światowej EXPO 2000 w Hanowerze. Organizatorzy postanowili pokazać moje świątki oraz zaprosić mnie osobiście do udziału w Prezentacji. Przez tydzień rzeźbiłem na oczach widzów Madonnę, która po zakończeniu EXPO znalazła się w Muzeum Regionalnym w Siedlcach. Nawiązałem także współpracę z Muzeum Regionalnym w Łukowie. Twórczość Krzysztofa jest emocjonalnie związana z życiem wsi. To rzeźby o tematyce sakralnej i świeckiej związanej z pracą na wsi. Są one są proste a zarazem niezwykle ekspresyjne i oryginalne. Postaci wyrzeźbionych figur aniołów i świętych są często zdeterminowane przez materiał, czyli naturalne kształty kawałków drewna. To niekiedy rzeźby ogromnych rozmiarów, w których niebywała ekspresja i zachwiane proporcje stwarzają niepowtarzalny styl. Potężne kloce lipy, jesionu czy jawora składowane na podwórku Zbyszka Grodzickiego w Dziewulach, kuzyna Krzysztofa, to bezkształtne masy, które ożywają w „czarodziejskich” rękach naszego artysty. Krzysztof brał udział w konkursach, wystawach i plenerach na terenie całego kraju. W 2000 r. otrzymał wyróżnienie w konkursie "Sztuka ludowa Południowego Podlasia i Wschodniego Mazowsza" oraz konkursie "Życie i dzieło ks. Stefana Wyszyńskiego w sztuce ludowej". W 2001 r. otrzymał nagrodę Marszałka woj. Mazowieckiego, oraz uczestniczył w wystawie "Zmienność i trwanie" zorganizowanej przez Muzeum Regionalne w Siedlcach. W 2002 r. brał udział w wystawie "Tradycja i współczesność Muzeum Regionalnym w Łukowie. W 2005 r. otrzymał wyróżnienie w konkursie "Sztuka Ludowa Południowego Podlasia" zorganizowanym przez Muzeum Regionalne w Łukowie i Białej Podlaskiej. Uczestniczył w przeglądzie sztuki ludowej regionu łukowskiego w Muzeum Regionalnym w Łukowie. Został też uhonorowany odznaką „Zasłużony dla Kultury Polskiej”. W 2011 r. jego rzeźby były prezentowane w wystawie "Sacrum vel Profanum - rzeźba Krzysztofa Grodziskiego" w Muzeum Śląskim w Katowicach. Muzeum Śląskie zaprasza od 17 lutego na wystawę "Sacrum vel profanum", na której zaprezentowane zostaną rzeźby Krzysztofa Grodzickiego, jednego z artystów często określanych przymiotnikiem „naiwni” ze względu na ich wyobraźnię, szczere i bezpretensjonalne podejście do sztuki. Ekspozycję dzieł, które zyskały uznanie zarówno wśród wystawców i muzealników, jak i zagranicznych kolekcjonerów, będzie można zwiedzać do 30 kwietnia.
Swoje wrażenia z tej wystawy opisał na łamach Miesięcznika Społeczno-Kulturalnego „Śląsk”[Nr 4/2011] Bogdan Widera. Artykuł jest na tyle interesujący, że warto przytoczyć go w całości: Bogdan Widera Zanim jeszcze wejdziemy na trzecie piętro do Galerii Sztuki Pogranicza, już nam figura Matki Bożej u podnóża schodów w Muzeum Śląskim odsłania jedną z tajemnic rzeźb Krzysztofa Grodzickiego. Tę mianowicie, że na początku procesu twórczego jest materiał – drewno, a właściwie jakiś wykarczowany pniak z plątaniną korzeni, jakiś kawałek pnia z konarami, krótko mówiąc: fragment drzewa. I to jego kształt, czy może raczej zniekształcenia, będące wynikiem warunków w jakich to drzewo rosło, dyktują twórcy temat dzieła. Potwierdzenie tej swojej intuicji znalazłem później w folderku wydanym przez Muzeum Śląskie z okazji wystawy Sacrum vel profanum. Rzeźba Krzysztofa Grodzickiego. Tam też wyjaśniona została przyczyna takiej właśnie metody pracy twórczej. A jest bardzo prozaiczna. Otóż artysta – cytuję: „nie posiada własnych zasobów drewna, ma trudności z pozyskaniem materiału rzeźbiarskiego, na którego zakup po prostu go nie stać. Często więc wykorzystuje odpady pozostałe po wycince drzew…” Ta informacja określa więc sytuację materialną twórcy, ale też pośrednio świadczy o jego niebywałej wyobraźni, pozwalającej w „odpadach” – poskręcanych konarach, jakichś korzeniach splątanych – „zobaczyć” konkretne postacie i kształty. Myślę, że ten wstęp jest dobrym wprowadzeniem do przedstawienia krótkiej biografii Krzysztofa Grodzickiego (wiedzę na ten temat przynosi wspomniany już folderek). Urodził się w roku 1960 w Siedlcach, wychowywał w pobliskich Dziewulach. Jego zdolności plastyczne ujawniły się już w szkole podstawowej. Ukończył budowlaną zawodówkę i tak zakończyła się przygoda ze sztuką, W roku1982 ożenił się, osiedlił w Wólce Świątkowej i wiódł typowe życie chłopo-robotnika (był strażnikiem i dozorcą na kolei). W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych stał się ofiarą przemian gospodarczych – stracił pracę, a jedynym źródłem utrzymania było niewielkie gospodarstwo rolne. W roku 1998 wrócił do plastycznej pasji z dzieciństwa i zaczął rzeźbić. Dlaczego? Bo… namówił go kuzyn Zbigniew, który razem z nim chodził do szkoły. A namówił tak skutecznie, że Krzysztof Grodzicki zajął się wyłącznie rzeźbieniem, zaś swoje gospodarstwo wydzierżawił. Najpierw pojawiły się drewniane zwierzęta, potem – ludzie. Prace innych twórców ludowych skłoniły go do zainteresowania się tematyką sakralną. Zaczął czytać wnikliwie Biblię i Żywoty świętych, przeglądać albumy z rzeźbami dawnych mistrzów. Dziś jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Regionalnego w Łukowie, Muzeum Śląskiego w Katowicach, Galerii „D’Art Naif” Leszka Macaka w Krakowie, coraz częściej są też kupowane przez polskich i zagranicznych kolekcjonerów. Rzeźby Grodzickiego zdobią też ogród i gospodarstwo kuzyna Zbigniewa, tego, który go do zajęcia się sztuką namówił… Rzadko streszczam w tym miejscu życiorysy twórców, tym razem jednak nie mogłem się powstrzymać, ponieważ ta biografia sama w sobie jest literaturą, bajką, gotowym materiałem na filmowy scenariusz. Kiedy wchodzi się do małej salki noszącej dumną nazwę Galeria Sztuki Pogranicza, można być pewnym jednego – radości, jaką daje spotkanie ze sztuką naiwną (czy też – jak kto woli – ludową). Wkraczamy nagle w świat bardzo kolorowy, trochę baśniowy, przedstawiony z prostotą (naiwnie?), ale indywidualny, wyraźnie odbiegający od tego, który nas otacza. Tak też jest w przypadku barwnych rzeźb Krzysztofa Grodzickiego. Wspominałem już o tym, że jego prace determinuje kształt tworzywa – „odpadów” pozostałych po wycince drzew. Te naturalne zniekształcenia drewna są integralną częścią scen, czy postaci, które przedstawia. I to chyba (poza oczywiście intencjami samego artysty) sprawia, że jest w tych rzeźbach ogromny ładunek ekspresji. Wiele z postaci ma otwarte usta, co kojarzy się z krzykiem, strachem, czy emocjonalnymi wypowiedziami. Tematyka prac inspirowana jest Biblią, szerzej – literaturą religijną. Dotyczy sfery sacrum. Skąd więc dalszy ciąg tytułu – vel profanum? Stąd – tak myślę – że ci wszyscy święci i aniołowie są bardzo ludzcy, to znaczy mają wszelkie fizyczne – nazwijmy to – usterki, daleko im do jakichś ideałów piękności. Toporność postaci wynika podobno z używania mało subtelnych ciesielskich narzędzi, które Grodzickiemu wykonuje autentyczny kowal. Ale to tylko jeden apekt tego, że w tej twórczości sacrum miesza się z profanum. Równie istotny wydaje mi się fakt, że artysta „ilustrując” Pismo Święte, nie przejmuje się bynajmniej np. wiernością w odtwarzaniu strojów, scenerii, czy rekwizytów. Jeden z jego aniołów zamiast jakichś szacownych praskrzypiec, harfy albo fletni, czy trąby ma całkiem współczesną elektryczną gitarę. Jonasz znalazł się w brzuchu wieloryba, tymczasem w przedstawieniu Grodzickiego wystaje z pyska jakiejś bardzo zębatej (choć wymagającej chyba interwencji specjalisty od korygowania wad zgryzu) ryby. Nie wiadomo, czy ten potwór właśnie proroka połyka, czy też już go wypluwa. W każdym razie Jonasz – co można odczytać z wyrazu twarzy – jest z tego wydarzenia wyraźnie niezadowolony. Arka Noego wyrzeźbiona została z pustego w środku pniaka, przez co przypomina nieco balię, której brzegi obsiadła rodzina patriarchy w towarzystwie rozmaitych zwierząt. Wydaje się także, że Daniel niepotrzebnie schował się przed lwami w jaskini, bo są tak małe, że on – sam bardzo pokaźny – z powodzeniem dałby im radę. W gronie świętych jest także Jan Paweł II, który ma na ramionach gołębia (a może Ducha Świętego?) i rozmodlonego anioła. Do sztuki ze sfery niezwykle duchowej wkrada się więc czasem komizm. Nie jest to wcale zarzut. Po prostu taka „mieszanka” wynika z samej istoty twórczości naiwnej. Podobnie jak fakt, że dzieła artystów nieprofesjonalnych oscylują czasem na granicy kiczu. Kiczu rozumianego nie jako tandeta, ale jako „sztuka szczęścia”. Poza eksponatami ustawionymi w salce, można zobaczyć też zdjęcia monumentalnych czasem plenerowych rzeźb Grodzickiego, co wzmacnia tylko podziw dla jego inwencji oraz pracowitości. Wystawę Sacrum vel profanum będzie można oglądać w Muzeum Śląskim do 29 maja. Gorąco do tego namawiam, ponieważ pokazuje część dorobku artysty niewątpliwie oryginalnego, który stworzył własną wizję wydarzeń i postaci opisanych w Biblii. Wcale się więc nie dziwię, że prezentacja jego prac na krakowskim Kazimierzu podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej w 2010 roku była zatytułowana Stary Testament według Krzysztofa Grodzickiego. Ekspozycja w Muzeum Śląskim na pewno zasługuje na miano wydarzenia. źródła: http://www.alfa.com.pl/slask/201104/s64.htm
Andrzej Boczek Copyright © |
||
1441-1933 | pradzieje | źródła XV-XX w. | 1863-1864 | 1914-1918 | 1920 | 1939-1945 | mapy | zabytki | dwór | parafia | szkoła | rody | Żydzi | życie codzienne | twórcy | wsie okoliczne | krajobrazy | strony polecane | komentarze | ostatnio dodane |