DZIEWULE 1441
 
Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B.

Tadeusz Radomyski: wywiad | wiersze: 1. Nad Prochami Polskiego Papieża | 2. W Tobie nasze moce | 3. Chłopcom od Katynia | 4. Kartka wigilijna

Tadeusz Radomyski: W Tobie nasze moce; Gdy dwubarwna nasza załopoce; Ty dwubarwna jak ten płomień

W Tobie nasze moce

Tyś potęga jest nasza, niezgłębionych życzeń.
Źródło Tyś nam wody, która siłę daje.
Każdy Ci na ucho szepce, tak na Ciebie liczę.
Maryjo, obroń Polskę proszę – praojca zwyczaje.

Najpiękniejsza jesteś nam, chociaż w czerni szacie.
Zawsze nam na przodku, kiedy była branka.
A dzisiaj znowu psy gryzą Ojczyzny połacie.
I krwawi raz kolejny z dwu barw układanka.

Ile będziem, pytam, razy Katyń, powtarzali.
I ten mord kolejny kwietnia dziesiątego.
A oni się potem po karku klepali.
Znowu depczą karty naszej historii. Dlaczego?

Tyś to naszą jest nadzieją. W Tobie nasze moce.
Gdy czas próby przyjdzie, znów pokrzepi ciało.
Chociaż judaszowy wóz, patrzę terkocze.
Już niewiele nas w Ojczyźnie widzę pozostało.

Co Ci rzec, kiedy dzisiaj mi się oczy pocą.
Co rzec Maryjo, czas próby w ostatkach.
A wilki kołatają u granicy nocą.
Pomóż nam, bo żeś jest, Jasnogórska Matka.

Od krańców Ojczyzny my się dziś zebrali,
aby podpisać nowy akt przymierza.
Ojcze Nasz i treść Różańca – do dorobek cały.
I ten krwawy pot co się zbiera, często u kołnierza.

Niech pociągi tu nas wiozą, kto Polak, kto Bratem.
Matki nasze niechaj pięknie Ci sztandary tkają.
Bo szykują Tobie Polsko nowe Westerplatte.
A chłopcy znów „Legiony” od nowa śpiewają.

Wierzę, że po piątku naszym nastanie niedziela.
Lecz pod Krzyżem Pana zebrać się musimy.
I dlatego nas Maryjo jak pisklęta zbierasz.
Brońmy Polskę, czas nagli, bo się udusimy.

(wiersz odczytany na Szczycie Jasnogórskim w dniu 07.11.2010 r. o godz. 10/45)

Gdy dwubarwna nasza załopoce

Takim słaby, gdy dwubarwna nasza załopoce.
Tak mnie serce ogromnie uciska.
Widzę w Niej tamte krwawe dni i noce.
A dzisiaj się raz kolejny patrzę na na Cię z bliska.

Szli za Tobą najpiękniejsi chłopcy tego świata.
Szli na szaniec rzucając swe kości,
kiedy żeś na Kremlu była u Piłata.
A dzisiaj Ty znowu barwna, warto dla Cię pościć.

Warto by Cię pociskać w swej stalowej ręce.
Warto by Ci ofiarować, co człowiek dać może.
Ciebie w każdy czas życia łezką namaszczę, poświęcę.
A kiedy ze zgliszcz powstajesz, to moc Twoja Boże.

Na cmentarzach tego świata wszędzie Jej nie braknie.
Kilka nazwisk, jakiś kwiat leży.
Polsko moich łez i rozpaczy. Twego szczęścia łaknę.
Chociaż mały orszak masz dzisiaj żołnierzy.

Ty dwubarwna spod Tobruku, ty spod Kazachstanu.
Ty na klapie mundurka mojego przypięta.
Któraś blisko tego Krzyża, który dali Panu.
I Ty która wiesz, co znaczą kajdany i pęta.

Niech byś zawsze wśród burzy na najwyższym szczycie,
kiedy łez tam naród nie skąpi.
Ty spod znaku Viktorii. Zawsze na Cię liczę.
Ty, której krwawy deszcz nie ominął, na Cię siąpił.

Dzisiaj, kiedy wino naważone pijem z tego dzbana,
każdy podejdzie rad by wykraść wiele.
A ja z Tobą gdzie lud klęczy na kolanach.
I przez mgłę się patrzę na cię, gdy jesteś w kościle.

Niech jak śnieg Twa tkanina, niech jak krew czerwona,
ubogaca wsze podniebne szlaki.
I niech w rękach najmądrzejszych zawsze będzie Ona.
I by nie zdradzili Cię w próbie sejmowe ......

 

 

Ty dwubarwna jak ten płomień

Zawsze ta dwubarwna, zawsze w boju sama.
W górę się rwie, w górę ja podnoszę,
bo w porękę z Nią, jest Niepokalana.
Zawsze za nią pacierze, szeptem ja, półgłosem.

Widziałem ją na płocie i fabryki bramie.
Kiedy psy Heroda do ludu strzelali.
Takaż sama u Katynia, Krzyża Twego Panie.
Gdy stan wojny ogłosili, my Ją w łzach maczali.

Lecz łopocze zawsze Ona u komór mego serca.
Wierny żej Jej, bez reszty do końca.
Bo żem Jej odwiecznych czasów spadkobierca.
Dla Niej żyję, pacierz gadam. Mym promieniem słońca.

U Cassino się patrzyłem, jak w potęgi chwale
wiatr coraz Jej szatę pięknie wyprostuje.
Niesie Ona wieści wielkie o tej wojnie dalej.
Jakby z nieba gada słyszę, za wszystko dziękuję.

Jej tu chłopcy patrzę śnią. Pan wszystkich pozbierał.
Coraz ktoś w pozdrowieniu piosenkę zanuci.
Byłem krocie razy tam, łzy ścierałem nieraz.
A Ona jakby mi: "Masz tu jeszcze wrócić".

Ojczyzno, niechaj ja, jako ten stróż w wierze i zwyczaju,
pilnować Cię potrafię, gdy wilki pod domem.
Bóg nam i Ojczyzna jest w świętym obyczaju.
A wszelkiej nacji psy twoje, daj poskromić łomem.

Ty dwubarwna jak płomień, od Pana - Chrystusa.
Wiecznie żywa żeś, zawsze w mej pamięci.
Gdy patrzę na Ciebie, ogromnie się wzruszam.
Wszak przymierze z Tobą Chrystus na wieki poświęcił.

 

 

 

powrót

Andrzej Boczek
boczeka@wp.pl

Copyright ©