DZIEWULE 1441
 
Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B.
Krzysztof Pawlak - Historia Rodziny Prochenków: Wstęp | I-III | IV-VI | VII-IX | X-XII | XIII-XV | XVI-XVIII | XIX-XX

XIX. Dziewulski rdzeń

Zdecydowana większość współcześnie żyjących Prochenków zawdzięcza swe istnienie czworgu panom. Byli nimi Antoni i Marcin, dwaj bracia mieszkający w Dziewulach, synowie wspominanego już przeze mnie Franciszka, a także Andrzej i Sylwester z Bzowa, synowie Mikołaja, brata Franciszka. Pozostali dzisiejsi Prochenkowie pochodzą z bocznej linii z Olęd oraz z powiatu sokołowskiego, przedstawicieli linii, której powiązania z Prochenkami zbuczyńskimi jak dotąd nie znam, ale której istnienie rzuca nieco światła na kwestię pochodzenia Prochenków. Gałęziami Andrzeja i Sylwestra z Bzowa ze względów oczywistych nie będę się tu zajmował, pozostawiając to projektowanej książce. Tu interesują mnie i czytelników Prochenkowie z Dziewul i o nich to będzie mowa.

Starszy z braci, Antoni, urodził się jeszcze w Cielemęcu w kwietniu 1844 roku. Przybywając do Dziewul był zaledwie chłopcem i do historii rodów dziewulskich wszedł zawierając związek małżeński z panną z Januszówki, Katarzyną z Borkowskich. Była ona przedstawicielką zupełnie podupadłej, wielce rozrodzonej rodziny Borkowskich h. Nowina, której niektórzy przedstawiciele już pod koniec XVIII wieku stracili status szlachecki (nobilis) spadając do rangi zwykłego chłopstwa pańszczyźnianego (laboriosus). Katarzyna pochodziła właśnie z takiej zubożałej gałązki swego rodu. Młodzi wzięli ślub w roku 1867. Gdy przyjmiemy, że powiększająca się rodzina była w XIX wieku źródłem radości i poczucia spełnienia, to nie było tak w tym przypadku. Z pięciorga córek i dwojga synów, lat dorosłych dożyła tylko Władysława wychodząc za mąż w 1899 za Franciszka Wysockiego. Cztery pozostałe o pięknych imionach Eleonora, Florentyna, Paulina i Zuzanna Tekla zmarły będąc dzieckiem. Z synów nieznane mi są (i potomkom Antoniego także) losy najmłodszego, Andrzeja, urodzonego w roku 1885. Pozostały przy życiu jeden, Leopold, którego dom można obejrzeć na stronie w zakładce zabytki, dał początek gałęzi, która dzięki jego licznym synom i o wiele liczniejszym wnukom, rozkwitła i w części żyje w Dziewulach do dziś. Leopold znalazł swą żonę w Łęcznowoli. Michalina z domu Koboj pochodziła z rodziny chłopskiej, która stopniowo w XIX wieku przenosiła się w pobliże Dziewul, poczynając od nie istniejącej już dziś wsi Szczepanki, przez Mikłusy, Wólkę Konopną do Łęcznowoli. Leopold i Michalina wzięli ślub w roku 1904. Ich troje synów, Stanisław Andrzej, Czesław i Jan to dziadowie licznie rozrodzonych Prochenków pochodzących od Antoniego.

Marcin, młodszy brat Antoniego, urodził się już w Dziewulach w roku 1856. Był pierwszym z Prochenków, który ożenił się z rodowitą dziewulanką, Katarzyną z Boczków. (Była ona córką Pawła Boczka, świadka narodzin Marcina, praprapradziadka autora i administratora strony Andrzeja). Marcin, w nomenklaturze genealogicznej, mój 1 kuzyn w 4 linii, zawarł związek małżeński z Katarzyną w 1883 roku. Nie mieli dużo dzieci. Z 3 córek przeżyła tylko Leokadia, ale jakie były jej losy nie wiadomo. Podobnie do zapomnianych Prochenkówien z „mojej” linii, i ona zniknęła z pamięci rodziny. Przy życiu został także syn jedynak Józef (urodzony w 1885). Podobnie jak w przypadku Leopolda i Marcin dzięki trzem synom spośród czterech urodzonych, stał się praojcem drugiej gałęzi, też licznie rozrodzonej i do dziś osiadłej w Dziewulach. Władysław, Lucjan i Czesław pociągnęli tę gałąź dalej.

Antoni umarł w Dziewulach w roku 1900, jego syn Leopold w 1954. Marcin zmarł w Dziewulach po roku 1920, jego jedynak Józef w 1966. Dzięki nim Prochenkowie wrośli w Dziewule na dobre.

W ostatnim wpisie Prochenkom poświęconym przedstawię losy ostatniego z synów Franciszka, Jana.

XX. Jan z Dziewul zapomniany

Dziś kończę cykl poświęcony Prochenkom z Dziewul. Na koniec zostawiłem postać, o której nie pamięta w Dziewulach już nikt, nawet wśród bliskiego kuzynostwa. Ba!, sądzę, że istniejący do dziś Prochenkowie po nim pozostali też nie wiedzą, że wiodą się z Dziewul. Trzeba zatem postać tę przypomnieć.

Antoni i Marcin, o których pisałem poprzednio mieli jeszcze jednego brata, najmłodszego z całej serii synów Franciszka. Jan urodził się jako ostatnie dziecko w roku 1861 w Dziewulach. Gdy dorastał jego bracia założyli już rodziny, a śmierć ojca niedługo potem skazała go na łaskę czy niełaskę Antoniego i Marcina, którym ojciec po prostu wydzielił schedę. I jak to bywa w takich okolicznościach najmłodszy z braci został z niczym. Taka sytuacja hartuje, przynajmniej niektórych. Pytanie stawiane przez życie było oczywiste – co właściwie miałby robić w Dziewulach?

Liczyć na jakiś wydzielony skrawek, poletko? Czy może budować przyszłość samodzielnie? Opcji było niewiele – narzucała się jedna. Opuszczenie Dziewul, najprościej przez stosowny ożenek. Jan nie wybrał jednak panny, jakbyśmy to powiedzieli dzisiaj, ze społeczności lokalnej. Raczej dowód determinacji, by Dziewule opuścić. Gdyby miał swą ziemię zapewne sprowadziłby wybrankę do siebie, ale nie miał, przynajmniej w ilości go zadowalającej. Pozostawało przenosić się do rodziny wybranki, która ją miała. Zapewne sprzyjali tym planom bracia, ponieważ było to w ich interesie, zapewne też posłużyli się swatami. I tak w roku 1886 Jan opuszcza Dziewule, nawet ślubu nie bierze w Zbuczynie. Od czasu stopniowej migracji Prochenków z Cielemęca, gniazda rodowego wszystkich Prochenków z Dziewul, której trasy zawsze wiodły na południe, po raz pierwszy zdarzyło się, by Prochenka powracał na północ. Tak oto Jan stał się pierwszym Prochenką, który osiadł w parafii Mordy.

Jego żoną stała się o dwa lata młodsza od niego Katarzyna Chacińska, z rodu który rdzennie pochodzi z tej parafii, i z którą zamieszkał w jej wsi rodzinnej – w Klimontach. Nie wiadomym jest, czy kiedykolwiek później zajrzał do Dziewul, zdaje się, że jednak nie. Został protoplastą do dziś w parafii Mordy żyjących Prochenków. Dzisiejsze pokolenia tychże nie wiedzą nic o swych korzeniach. Stąd ten tekst. Jan Prochenka zmarł w Klimontach w roku 1920.

Jan i Katarzyna mieli sześcioro dzieci. Dwie córki, Seweryna i Katarzyna, zmarły jako dzieci. Z czterech synów Edward umarł jako dziecko. Pozostali: Nikodem (ur.1890), którego losów nie znam, Paweł, ur. 1895 zmarł w 1967 w Klimontach oraz Feliks, ur.1902, zmarł w 1980 roku w Korycianach, zaszczepiając gałązkę Prochenków w parafii Przesmyki, podążając trasą migracji ojca, na północ – bezwiednie za to znacząco ku miejscu, z którego jak się zdaje biorą się w ogóle Prochenkowe (najstarszy mi znany urodził się gdzieś około 1680 roku), ku nadbużańskim terenom z okolic Drohiczyna.

Kończę opowieść o Prochenkach z Dziewul. Nie kończę za to pisać książki o Prochenkach w ogóle. Wprost przeciwnie, coraz bardziej wciągam się w jej napisanie. Kiedy to będzie? Tylko Bóg wie, i liczę że mi w pisaniu i jej ukończeniu dopomoże.

Od września zaczynam cykl kolejny: mieszkańcy Dziewul w XVIII wieku – przyczynek do genealogii rodzin dziewulskich.

Krzysztof Pawlak

 

 

powrót

Andrzej Boczek
boczeka@wp.pl

Copyright ©