DZIEWULE 1441
 
Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B.

Relacje naocznych świadków wydarzeń - Stanisław Leoniak z Sokołowa Podlaskiego


Stanisław Leoniak

(…) W dniu 25 marca 1945 r. w Niedzielę Palmową staliśmy na stacji w Rembertowie gotowi do odjazdu. Pilnowało nas NKWD. Rodziny więźniów z Warszawy i okolic starały się przemycić trochę jedzenia. Przekupni enkawudziści za pieniądze i bimber przymykali oczy na paczki, przeważnie z chlebem i bułkami. Wówczas, prawdopodobnie w którejś z bułek, podano wąską piłę i inny sprzęt do otwarcia drzwi. Transport w składzie około 60 wagonów z 2500 więźniów skierowano wieczorem 25.03.1945 r. w kierunku Rosji. W wagonie jechali z nami volksdeutsche, trzech Własowców, Włosi i inni. Ci z Warszawy tak ułożyli Własowców, aby leżeli na pryczach po przeciwnej stronie niby-ubikacji (dziury w podłodze wagonu).

Wieczorem, jak tylko transport ruszył, poczęstowano Własowców jedzeniem i bimbrem. Po dobrym piciu i jedzeniu szybko zasnęli. Wówczas warszawiacy i my przystąpiliśmy do roboty – piłowania drzwi. W wagonie było ciemno i słychać było tylko stukot kół. To nam bardzo sprzyjało. Praca nigdy nie ustawała, gdyż około 10 osób stale, solidarnie się zastępowało. Po kilkugodzinnym piłowaniu dwie deski w drzwiach wycięto i odkręcono śruby.

Rozpoczęliśmy ucieczkę. Było to najprawdopodobniej około godz. 3.00, dnia 26 marca. Pierwsi ustawili się warszawiacy, gdyż oni dostarczyli sprzęt, najwięcej pracowali, a także upoili Własowców. Ja stałem w kolejności, jeśli się nie mylę, siódmy. Kolega, który stał przede mną, poprosił bym cofnął się po jego paczkę żywnościową, otrzymaną od rodziny jeszcze w Rembertowie. Kiedy wróciłem z paczką, byłem już ósmy. Gdy konwojenci dostrzegli ucieczkę, zatrzymano transport strzelając z broni maszynowej. Ten, który wyskoczył siódmy, nie ryzykował dalszej ucieczki, lecz skrył się pod wagonem.
Zaraz po zatrzymaniu transportu otoczono nasz wagon i „siódmego” spod wagonu wyciągnięto, kazano wrócić do wagonu i dopiero rozpoczęto masakrę. Bito go deskami, które wycięliśmy z drzwi. Najpierw krzyczał, jęczał i prosił o litość, potem nie dawał już oznak życia. Wówczas bojec z NKWD zapytał starszyznę: „Tow. starszyna szto z nim zdziełać, zastrzelić, ili szto?” Odpowiedziano mu: „Ubić kak sobaku, na taku blać puli załko” i dobito go tymi deskami. Tutaj przeżyłem pierwszy raz swoją śmierć, bo mogło to mnie spotkać, gdybym wyskoczył jako siódmy. Zabrano pierwszego trupa w tym transporcie.

Do wagonu weszło kilku enkawudzistów i kazali nam powiedzieć, kto sprowokował ucieczkę, wówczas nam darują. Zgodnie utrzymywaliśmy, że prowokatorzy uciekli. Wówczas zaczęli nam robić tzw. „prewierkę”. Przepędzono nas na jedna stronę wagonu, a na środku stało ich dwóch z odpiłowanymi deskami i kazali nam przechodzić na drugą stronę, a oni okładali nas deskami. Liczyli więźniów myląc się celowo, aby dokonać kilkakrotnych poprawek tak, że po skończeniu tej „prewierki” każdy z nas był pokaleczony i posiniaczony. Następnie wyrzucono każdego z wagonu poprzez kopnięcie lub wypchnięcie. Ucieczka nastąpiła przed lub za stacją kolejową Dziewule. Byliśmy w czwartym wagonie za lokomotywą. Pędzono nas i bito kolbami karabinów na koniec transportu, gdzie przed nami ustawiono rkm i ponownie kazano wydać prowokatora ucieczki. Grozili, że jeśli nie powiemy, zabiją wszystkich. Tłumaczyliśmy się jak poprzednio. Tak trzymano nas około 3 godzin. Sami widocznie nie mogli zdecydować. Najprawdopodobniej dzwonili do Warszawy z zapytaniem, co z nami zrobić. Wreszcie decyzja! Przenieść do innego wagonu i nie dać przez 3 dni jedzenia (tu po raz drugi przeżyłem własną śmierć). W wagonie, do którego nas przepędzono przez trzy dni, trzy razy dziennie liczono nas i bito z byle powodu. Jedzenie dano dopiero po trzech dniach mówiąc, że i tak z nami skończą, jak tylko zajedziemy na miejsce (…).

 

Relacje naocznych świadków wydarzeń pod Dziewulami 25.03.1945 r., w: Jednodniówka z okazji uroczystości odsłonięcia Pomnika poświęconego pamięci poległym i pomordowanym Polakom w latach 1939-1945, s. 52-54, Dziewule 2010.

 

powrót

 

Andrzej Boczek
boczeka@wp.pl

Copyright ©