DZIEWULE 1441
 
Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B.

Relacje naocznych świadków wydarzeń- Józef Remiszewski z Niecieczy, gm. Sabnie

(…) W Rembertowie przebywaliśmy ponad miesiąc (…). Otrzymaliśmy polecenie, aby wykonać kraty. Wtedy domyśliliśmy się, że będą instalowane w wagonach i że czeka nasz podróż (…).

Nadszedł marcowy dzień. Zaczęto załadunek ludzi do wagonów. Wszystkich ustawiano czwórkami, dokładnie rewidując każdego – nawet w chlebie szukano ostrych narzędzi. Drżeliśmy, kiedy kazano nam zdejmować buty. Przyświecała nam cały czas nadzieja, że może uda nam się uciec po drodze. Kiedy zapytałem nadzorującego, dokąd jedziemy, odpowiedział – matki ani żony oglądać nie będziesz. Tego właśnie dnia, tuż przed samym odjazdem, zobaczyłem swoją matkę. Podała mi paczkę żywnościową. Płakaliśmy oboje. Nigdy nie zapomnę tego rozstania. Paczka okazała się bardzo pomocna...

Pociąg ruszył w stronę Brześcia. Kiedy się ściemniło, przystąpiliśmy do pracy. Najpierw gwoździem zrobiono otwór w ścianie wagonu, a potem bukfelem zaczęliśmy rżnąć deski. W moim wagonie jechało wielu znajomych z Niecieczy: Iwański, Boruta, trzech Wytwerów, Salach, Mikołajczuk, Buczyński, dwóch Remiszewskich, z Kupientyna trzech Jacenciuków, znajomi z Suchodołu, Hołowienek i Rozbitego Kamienia.

Od czasu do czasu zatrzymywano pociąg. Sprawdzano, czy nie jest przepiłowany któryś z wagonów. W tym czasie podpieraliśmy ściany plecami, bo wagon miał już przepiłowany otwór. Wystarczyło tylko pchnąć i droga wolna...

Umówiliśmy się, że będziemy uciekać tuż za Siedlcami w jakimś małym lasku. Kiedy pociąg wolno ruszył, pchnęliśmy i ściana wypadła. Zaczęliśmy skakać, co zaraz zauważono. Pociąg zatrzymał się. Odezwała się broń maszynowa. Nie zdążyłem wyskoczyć. Otoczono wagony. Stałem na buforach. Pierwszy wyskoczył Jacenciuk z Kupientyna – został zabity. Kilku po nim skaczących również poniosło śmierć. Cofnąłem się do środka wagonu.

Zabitych pochowano na miejscu. Zastrzelono też profesora, który pełnił rolę starszego wagonu. Nam powiedziano, że zginiemy jak psy. Kiedy rozwidniło się, pociąg zjechał na bocznicę kolejową. Zaczęto liczyć, ilu uciekło. Bito nas deskami, aż krew tryskała po ścianach. Nieprzytomni padaliśmy na podłogę. Dostałem dwa razy w głowę i kilka razy po plecach, aż straciłem przytomność (…).

 

Relacje naocznych świadków wydarzeń pod Dziewulami 25.03.1945 r., w: Jednodniówka z okazji uroczystości odsłonięcia Pomnika poświęconego pamięci poległym i pomordowanym Polakom w latach 1939-1945, s. 56, Dziewule 2010.

 

powrót

Andrzej Boczek
boczeka@wp.pl

Copyright ©