DZIEWULE 1441
 
Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B.

Pomordowanych wspominają rodziny...

Stanisława Litewnickiego wspomina jego szwagierka Lucyna Litewnicka


Stanisław Litewnicki (pierwszy z lewej) z rodzicami

Mąż mój Jan Litewnicki, już od 10 lat nieżyjący, był bratem zastrzelonego przez NKWD w dniu 26.03.1945 r. Stanisława Litewnickiego. Był on aresztowany przez NKWD i UB kilkanaście dni wcześniej i osadzony w Urzędzie Bezpieczeństwa. Oskarżono go prawdopodobnie o to, że nie zgłosił się na rejestrację do poboru wojskowego. Przyczyną była jego wcześniejsza przynależność do Armii Krajowej. Po aresztowaniu i osadzeniu w UB po kilku dniach przewieziono go do obozu NKWD w Rembertowie.

Dnia 25.03.1945 r. został załadowany do wagonu kolejowego przeznaczonego do wywozu Polaków na Ural. W nocy z 25.03 na 26.03.1945 r. Stanisław i jego kilku kolegów wycięli w wagonie 2 deski w drzwiach i rozpoczęli ucieczkę. Kilku się udało, lecz eskorta konwoju ucieczkę odkryła i zatrzymała transport pod Dziewulami. Stanisława odkryli pod wagonem i stamtąd go wyciągnęli. Zaczęli się nad nim znęcać. Bili go deskami, które były wycięte z drzwi wagonu. Potem (wg relacji naocznego świadka Feliksa Krasnodębskiego) został dobity przez enkawudzistę trzema strzałami w głowę.

Lucyna Litewnicka – 2004 r.


Eugeniusza Jacenciuka wspomina syn Tadeusz


Eugeniusz Jacenciuk, ur. 18 września 1918 r.

Ojciec mój urodził się na kolonii Kupientyn. Do szkoły podstawowej uczęszczał w Kupientynie i Suchodole. Po ukończeniu szkoły pomagał rodzicom w gospodarstwie. W czasie okupacji nadal pracował w gospodarstwie. Jednocześnie należał do AK. Był Łącznikiem. Po tzw. wyzwoleniu został aresztowany w lutym 1945 r. wraz z braćmi Stanisławem i Wacławem za przynależność do AK. Wszyscy trzej zostali z sokołowskiego aresztu UB przy ul. Kilińskiego wywiezieni do obozu w Rembertowie. Tam przebywali do 25 marca 1945 r.  Tego dnia, w Niedzielę Palmową, więźniów obozu zapakowano w bydlęce wagony i cały transport skierowano do obozów za Ural.

W nocy z 25 na 26 marca 1945 r. w pobliżu miejscowości Dziewule na trasie Siedlce – Łuków ojciec wraz z kilkoma więźniami próbował uciec z transportu. Ucieczka się nie udała. Został zastrzelony przez enkawudzistę w otworze wagonu, który wcześniej przygotowali do ucieczki.

Ojciec mój wraz z innymi, którzy zginęli w trakcie ucieczki, został zakopany obok torów kolejowych. Gdy rodzice dowiedzieli się o tragicznej śmierci syna, dziadek pojechał do Dziewul i odnalazł grób syna. Ciało odkopał, zabrał i pochował na cmentarzu w Sokołowie przy ul. Bartoszowej.

Tadeusz Jacenciuk – syn


Brata swojej mamy, Lucjana Rytela, wspomina Jerzy Jezierski


Lucjan Rytel

Lucjan Rytel był moim wujkiem, młodszym bratem mojej mamy. Mieszkał w tym czasie w Jabłonnie Lackiej. Urodził się w Sewerynówce, gm. Sterdyń, w 1912 r. Kilka lat przed wojną uzyskał maturę w Gimnazjum Mechanicznym w Siedlcach i podjął pracę w Radomiu w fabryce broni (późniejszy zakład „Łucznik” produkujący m.in. maszyny do szycia). Oprócz broni fabryka produkowała znane rowery „Kamińskiego”. We wrześniu 1939 r. z otwartych magazynów wziął dwa rewolwery i rower, którym wrócił do domu, do Sewerynówki.

Okres okupacji niemieckiej spędził w konspiracji w Związku Walki Zbrojnej, przemianowanej później na Armię Krajową. Uczestniczył w akcjach sabotażowych przeciwko okupantowi i jego transportom wojennym na front wschodni.  Uczestniczył również w próbie odbicia więźniów z obozu zagłady w Treblince.

W 1945 r., kiedy front przesunął się za zachód, pojechał do Radomia celem zorientowania się co do ewentualnego powrotu do pracy. W drodze powrotnej przyjechał pociągiem do Sokołowa Podlaskiego. Były to już godziny wieczorne i obowiązywała godzina milicyjna. W podróży spotkał kolegę Żelaźnickiego z Jabłonnej i obaj udali się do hotelu pani Kucewiczowej przy obecnej ul. Wilczyńskiego. Tuż przed hotelem zatrzymał ich patrol NKWD. Zostali doprowadzeni do aresztu Urzędu Bezpieczeństwa przy ul. Kilińskiego. Tam następnego dnia rozpoznał go ubowiec o nazwisku Rusiniak ze Szwejk  koło Sterdyni i powiedział, że „tego burżuja trzeba zatrzymać”. Żelaźnickiego zwolnili do domu. Nadmienić należy, że w niedługim czasie ubowiec Rusiniak został zlikwidowany. Wujka odwieziono do obozu przejściowego w Rembertowie koło Warszawy. Tu 25.03.1945 r. został załadowany na transport przewidziany do wywozu więźniów na Sybir.

Podczas podróży zesłańcy wycięli otwór w wagonie. Część ludzi wydostała się na zewnątrz. Po zauważeniu wycieczki pociąg zatrzymano. Działo się to w Dziewulach. Wujek nie zdążył uciec i ukrył się na osi pod wagonem, licząc na to, że nie będąc zauważonym, uda mu się uratować. Niestety patrol NKWD odnalazł go i doprowadził do dowódcy z zapytaniem, co z nim zrobić. Ten zdecydował krótko, że trzeba go zabić.

Pociąg ruszył dalej na wschód.

Zamordowany zostawił niedawno poślubioną żonę. O tym wydarzeniu rodzina dowiedziała się od współtowarzyszy niedoli dopiero, gdy zaczęli wracać z Syberii.

Pod koniec lat 40. Mój dziadek odnalazł miejsce pochówku w Dziewulach i nocą nielegalnie (był to okres terroru stalinowskiego) szczątki przywieziono do Jabłonnej Lackiej i pochowano na miejscowym cmentarzu, w grobie rodzinnym.

Jerzy Jezierski – Sokołów Podlaski


Relacje rodzin zamordowanych w drodze na Sybir Polaków z rejonu Sokołowa Podlaskiego, w: Jednodniówka z okazji uroczystości odsłonięcia Pomnika poświęconego pamięci poległym i pomordowanym Polakom w latach 1939-1945, s. 40-44, Dziewule 2010.

 

powrót

Andrzej Boczek
boczeka@wp.pl

Copyright ©