DZIEWULE 1441
 
Osoby posiadające stare fotografie, dokumenty lub inne pamiątki związane z historią wsi Dziewule serdecznie zapraszam do współpracy - A.B.
Rodzina Połujanów: rodzice: Antoni i Anna | dzieci: Eugeniusz | Konstanty | Antoni | Helena
Eugeniusz (Genek) Połujanów

Przed wybuchem wojny odbywał służbę w Junackim Hufcu Pracy. Zazwyczaj ze względu na młody wiek unikano angażowania junaków do walki. Dlatego trudno jest cokolwiek powiedzieć o jego ewentualnym udziale w wojnie obronnej 1939 r.

1938 r. Czas okupacji. Przed śmiercią w 1941 r.


Genek (czwarty z lewej) w Junackim Hufcu Pracy - 1937 r.

 

Spacer z narzeczoną po Warszawie, styczeń 1939 r.
Dziewule 1941 r. Genek (pierwszy z lewej) z kolegami. W środku Kazimierz Dziewulski.

W roku 1941 Eugeniusz został zastrzelony przez Niemców w lesie Gaj na skrzyżowaniu drogi Krynka-Łęcznowola i Smolanka-Celiny. Przypadkowo natknął się na patrol niemiecki. Nie wiadomo, jaki przebieg miało to zajście. Ojciec poinformowany o śmierci syna przywiózł jego ciało do Dziewul. Eugeniusz spoczywa na cmentarzu w Zbuczynie.

Tamten trudny czas wspomina Krystyna, z domu Kołodziejczyk, żona Henryka Dziewulskiego, która mieszkała wówczas na koloniach Smolanki:

Strach, strach i jeszcze raz strach. Dokładnie pamiętam dzień, kiedy zastrzelono Gieńka Połujanowa. Znaliśmy się. Był kolegą Staśka, mojego stryja. Gienek to był bardzo wesoły chłopak. Zawsze nosił na głowie wojskową rogatywkę. Pamiętam jego śmierć. Tego samego dnia zastrzelono także moją ciotkę, Felicję Klimek. Mieszkała razem z matką pod Gajem. Wraz z bratem Fabianem pomagali partyzantom. Owego dnia Niemcy przyszli do niej, zrobili rewizję, wyprowadzili ją przed dom i zastrzelili. Szukali też brata. Mieszkał przy drodze do Gołowierzchów. Zauważył, że zbliżają się do jego domostwa i uciekł. Zabili go trzy miesiące później, w grudniu 1941 r. Niemcy często nachodzili moją rodzinę. Chowaliśmy się wtedy na polach w zbożu. Lepsze ubrania mieliśmy zakopane w beczce na podwórku a reszta powiązana w tobołki była pod ręką, żeby można było je w każdej chwili chwycić i wybiec z domu.

To były strasznie ciężkie czasy. Pewnego razu Niemcy otoczyli zagajnik, w którym ukrywali się partyzanci. Doszło do strzelaniny. Zginęło 3 Niemców i kilku partyzantów. Reszcie udało się uciec. Byli też ranni. Jednego z postrzelonych partyzantów znaleźliśmy potem w lesie, przykrytego gałęziami. Moja mama go opatrzyła. W odwecie za zabitych Niemców zabrano ze Smolanki kilku mężczyzn, których wywieziono do obozu na Majdanku.

Wspomnienia Krystyny Dziewulskiej spisała Aneta Koziestańska
aneta.koz@vp.pl

Rozalia Kołodziejczyk (z domu Klimek) - matka Krystyny. Zdjęcie z lat 20-tych XX w.
Wacław Kołodziejczyk, mąż Rozalii, ojciec Krystyny

 

Opowiedział i zdjęcia udostępnił Wiesław Koziestański

 

 

powrót

Andrzej Boczek
boczeka@wp.pl

Copyright ©